Przeciętny człowiek spożywa rocznie około 2 kg chemicznych dodatków do żywności. Znane, stare powiedzenie mówi: “jesteś tym, co jesz”, więc otwórzmy swoją lodówkę i przeczytajmy etykiety na produktach spożywczych. Zapewne większość składników w produktach to chemia. Barwniki, konserwanty, przeciwutleniacze i emulgatory (zagęszczacze), mają nadać atrakcyjny wygląd, poprawić smak, przedłużyć okres przydatności do spożycia, spulchnić, zagęścić…
Jednak wiele z tych substancji dodanych do żywności może powodować lub nasilać problemy zdrowotne, np. reakcje alergiczne, bóle żołądkowe, astmę, zapalenia skóry, migrenę, katar sienny i nadwrażliwość sensoryczną.
Nielubiana przez nas litera „E” oznacza po prostu przymiotnik „europejski”. Z kolei swoje numerki zyskały dlatego, by można je było łatwiej od siebie odróżnić. Wszystkich „E” naliczono około 2 tysięcy.
Nie wszystkie z nich są jednak szkodliwe. Niektóre dodatki są zupełnie neutralne, na przykład E300. To kwas askorbinowy, znany jako witamina C. Spożywcze substancje chemiczne, a jest ich już około 14 tysięcy istnieją w żywności po to, żeby poprawić jej wygląd i smak. Dzięki nim może ona być długo przechowywana. Niestety, i m bardziej przetworzone jedzenie, tym więcej w nim dodatków. Ale nawet do najprostszych produktów, takich jak sól kuchenna, dodawana jest substancja chemiczna, żelazocyjanek potasu (E536), który ma właściwości przeciwzbrylające.
Do pierwszej grupy E-dodatków należy bardzo niebezpieczna tartrazyna (E102). Stosowana głównie do barwienia napojów gazowanych o smaku pomarańczowym. Ten barwnik azowy uwalnia histaminę, która przyczynia się do powstawania reakcji zapalnej. Histamina jest szczególnie niebezpieczna dla osób cierpiących na astmę. Może u nich powodować napady duszności. Produktów z tartrazyną powinny unikać kobiety w ciąży, ponieważ wywołuje ona skurcze macicy, które mogą doprowadzić do poronienia. W przypadku osób nietolerujących salicylanów (aspiryny), tartrazyna nasila reakcję alergiczną. Jeśli dzieci będą konsumować produkty barwione tartrazyną i konserwowane benzoesanami, mogą wykazywać zachowanie charakterystyczne dla osób cierpiących na ADHD. Ponadto omawiany barwnik może przyczyniać się do stanów depresyjnych. Możemy ją znaleźć w produktach w proszku, zupach, polewach do deserów, kukurydzy konserwowej, krakersach serowych, likierach owocowych, marcepanie. Można ją także znaleźć w słodyczach, musztardzie i sztucznym miodzie, a także w produktach instant. Tartrazyna zakazana jest już w niektórych krajach.
W żywności często znajdujemy barwniki, m.in.: E110 (żółcień pomarańczowa), stosowany do wyrobu marmolad i dżemów, a także gum do żucia. Do tej samej grupy chemicznej zaliczana jest czerwień allura (E129), podejrzewana o działanie rakotwórcze. Znajdziemy ją głównie w cukierkach, żelkach i napojach gazowanych. Kolejnym niebezpiecznym barwnikiem stosowanym przede wszystkim do produkcji różnego rodzaju drażetek jest błękit patentowy (E131),także podejrzewany o działanie rakotwórcze. Szkodliwe barwniki znajdziemy głównie w słodyczach. Jednak istnieją też takie, które nie zagrażają naszemu zdrowiu, a nawet mogą mieć pozytywny na nie wpływ. Są to antocyjany (E163), ryboflawina (E101) czy kurkumina (E100).
Konserwanty (środki konserwujące)to związki chemiczne lub mieszanina związków, powodująca przedłużenie przydatności do spożycia (lub trwałości) produktów spożywczych i przemysłowych. Konserwanty mają za zadanie zapobieganie rozwojowi bakterii, grzybów i wirusów mają zakres numerów E200–E299. Niestety, większość z tych substancji jest dla nas bardzo szkodliwa. Zalicza się do tej grupy przede wszystkim cała gama związków siarki (E220-E227), które wywołują nudności i bóle brzucha oraz głowy. Obok związków siarki, równie niebezpiecznym, choć występującym prawie wszędzie, jest benzoesan sodu (E211). Jest praktycznie w każdej gotowej i przetworzonej żywności: gotowych sosach, dipach, przetworach owocowych, konserwach i napojach.
Antyutleniacze to związki w większej części nieszkodliwe. Antyutleniacze pomagają organizmowi eliminować tzw. wolne rodniki, czyli atomy lub grupy atomów, które powodują uszkodzenie komórek organizmu. Antyoksydanty zabezpieczają komórki i DNA przed uszkodzeniem chroniąc jednocześnie nasze zdrowie i spowalniają proces starzenia się organizmu. Podnoszą ogólną odporność organizmu na zakażenia i infekcje łagodząc przebieg wielu chorób. Zabezpieczeniem organizmu przed negatywnymi skutkami działania wolnych rodników tlenowych jest profilaktyczne włączenie antyoksydantów do codziennej diety. Jednak i tu znajdziemy takie, które wywołują alergie, wysypki oraz zaburzenie trawienia. Zaliczają się do nich galusany (E310-E312) występujące w płatkach ziemniaczanych i gumach do żucia. Szkodliwe są także, występujący w biszkoptach i rosołowych kostkach butylo-hydroksy-anizol (E320), który podnosi poziom cholesterolu i uszkadza wątrobę oraz butylo-hydroksy-toluen (E321).
Emulgatory i stabilizatory w większości nie są niebezpieczne. Stabilizatory to substancje umożliwiające utrzymanie odpowiednich fizycznych i/lub chemicznych właściwości środka spożywczego; obejmują substancje ułatwiające utrzymanie jednolitej dyspersji dwóch lub więcej nie mieszających się substancji w środkach spożywczych. Emulgatory natomiast to substancje umożliwiające utworzenie lub utrzymanie jednolitej mieszaniny dwóch lub więcej wzajemnie nie mieszających się faz, takich jak olej i woda, w środkach spożywczych. Mają właściwości wypełniające i scalające, a także zagęszczające. Do tej grupy należy powszechnie stosowany karagen (E407), który posądzany jest o uszkadzanie błon śluzowych przewodu pokarmowego. Stosowany jest do zagęszczania odżywek i kaszek dla dzieci, a także do produkcji wędlin, konserw, dżemów i galaretek. Pojawia się też niestety w produktach dla dzieci, nie jest jednak dla nich wskazany, ponieważ zakłóca proces trawienia.
Słynny glutaminian sodu (E621), należy do ulubionych smakowych wzmacniaczy smaku, wydobędzie smak i zapach z każdej, nawet jałowej potrawy. Jest solą sodową kwasu glutaminowego, od wieków stosowanego w kuchni Dalekiego Wschodu. Glutaminian sodu powoli staje się symbolem całego zła związanego z przetwarzaniem żywności. Eksperci z całego świata oskarżają go o powodowanie otyłości, alergii i występowanie migreny. Producenci jedzenia, by zachęcić nas do ich wytworów, wielkimi literami ogłaszają na opakowaniach, że ich produkt glutaminianu sodu nie zawiera. Dodawany jest do produktów instant, sosów, mieszanek przypraw i konserw. Nie jest kwalifikowany jako substancja szkodliwa, ale w nadmiernej ilości może wywoływać tak zwany „syndrom chińskiej restauracji ”objawiający się bólami brzucha, nudnościami i zawrotami głowy. Związek ten wywołuje też sztuczny apetyt na produkty, które go zawierają. Analizując etykiety na produktach, które mamy zamiar kupić, możemy przynajmniej części owo uchronić się przed szkodliwym działaniem chemii. Wystarczy też wybierać żywność jak najmniej przetworzoną.