Ewa Chodakowska to z pewnością najbardziej lubiana kobieta w Polsce. Kochają ją te, którym pokazała jak zmienić swoje życie poprzez trening fitness. Dzięki niej tysiące, a nawet setki tysięcy Polek zmieniło nie tylko swoje przyzwyczajenia, sposób żywienia, ale przede wszystkim zyskało nowe ciało.
8 lutego 2014 roku Ewa Chodakowska ze swoim teamem zawitała do Krakowa. Warsztaty odbyły się w nowohuckim Com Com Zone. Ewa wraz z firmą Adidas rozpoczęła cykl takich warsztatów w całej Polsce. Kalendarz i miejsca znajdziemy na http://www.bebio.pl/pl/be-active/warsztaty-ewa—adidas–mygirls
Zaczynamy!
Warto wspomnieć, że już na samym początku organizacja całego eventu wydaje się być bardzo dobra. Nie ma tłumu, ścisku, każdy wie gdzie ma się udać. Dostajemy różowe opaski potwierdzające nasze uczestnictwo, po czym kierujemy się na salę. Na szczęście i tutaj jest dobrze – każdy z uczestników ma wystarczającą ilość miejsca, by komfortowo wykonywać ćwiczenia.
Na pierwszy ogień idzie trening z samą Ewą. Skacze, krzyczy, zachęca i motywuje wszystkie swoje podopieczne w taki sposób, że każdy daje z siebie wszystko. Podekscytowany tłum wpatruje się w swoją „personalną trenerkę” – jak to lubi określać sama Ewa. Trening składa się z elementów cardio, jak i tych siłowych i jest całkiem przyjemny. Ewa tak łatwo nie wypuszcza swoich dziewczyn – trening przeciąga się o prawie 15 minut, ale absolutnie nikt nie protestuje!
Kolejnym punktem programu jest spotkanie z dietetykiem. Dziewczyny mogą odpocząć po pierwszych zmaganiach i posłuchać o tym jak powinniśmy się odżywiać, a także o tym, co powoduje, że tak naprawdę mimo starań, nie tracimy na wadze. Jest czas na pytania i wątpliwości. Między każdym punktem programu jest 15 minut przerwy. Można napić się wody, lub też zjeść coś pożywnego i nabrać sił przed kolejnymi wyzwaniami.
Po dietetyku do akcji wkracza „puzel” – mąż Ewy, również trener fitness – Lefteris Kavouskis. Tego treningu obawiało się najwięcej dziewczyn, gdyż Lefteris znany jest z bardzo ciężkich, wymagających treningów. A tu niespodzianka! Sala zostaje podzielona na dwie grupy, momentami czujemy się jakbyśmy wróciły do lekcji W-F w podstawówce. Wszyscy klaskają, biegają, chodzą w pewien określony sposób, a wszystko to na dźwięk trąbki wydawany przez trenera. Przy tym wszyscy świetnie się bawią, a uśmiech nie schodzi z twarzy żadnej uczestniczce ( i jednemu śmiałkowi płci męskiej:)
Kolejnym punktem jest Zumba prowadzona przez jedną z trenerek z klubu fitness Ewy. Marta Frankel porywa tłum do tańca. Bardzo dynamiczne, skoczne ruchy i świetna koordynacja sprawia, że wpatrujemy się z zachwytem na wyczyny Marty. Zdecydowany killer w spalaniu kalorii.
Na koniec spotykamy się z Tomkiem Choińskim, znanym z dwóch treningów na DVD, wydanych przez Shape’a. Spodziewałyśmy się, jakże mylnie, że zapewne będzie to przyjemny wysiłek, w sam raz na zakończenie tak intensywnego dnia. Tymczasem Tomek katuje nas niemiłosiernie, nie odpuszcza nikomu – koncentrujemy się na udach i pośladkach. Mięśnie palą z całej siły, wiele dziewczyn pada ze zmęczenia, niektóre rezygnują i stają z boku, ale zdecydowana większość walczy do końca. Niezaprzeczalnie, najbardziej wymagający trening!
Na koniec kilka słów od Ewy. Nikt nie pozostaje bez uwagi i atencji. Kolejka do Ewy jest bardzo długa, ale opłaca się czekać. Mimo zmęczenia na jej twarzy, każdy słyszy kilka ciepłych słów, można zapytać, zrobić zdjęcie, a także podpisać książkę. Widać było też, że wiele kobiet czeka, by opowiedzieć swoją własną historię. Ewa każdego wysłuchuje, przytula, dodatkowo motywuje. Cena za warsztat to 100 zł – z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to dobrze wydane pieniądze. Wspaniałe doświadczenie także dla tych, którzy nie są fanami Ewy. Doskonała próba własnych możliwości, a także sprawdzian tego co do tej pory robiłyśmy w kierunku poprawy kondycji. Mała niespodzianka przy wyjściu – każdy dostaje torebkę z upominkiem: kalendarz Ewy, płyta z ćwiczeniami, nowe wydanie Shape’a , a także dezodorant Adidas.
Serdecznie polecamy każdemu kto ma możliwość uczestniczyć w tym wydarzeniu! My na pewno wrócimy, jeśli tylko znowu Ewa zagości w naszym mieście.