Ma 80 lat i ciało, o jakim marzy niejedna trzydziestolatka. Jest najstarszą kulturystką świata i przyznaje, że nigdy nie czuła się lepiej!
Ernestine Shepherd, znana jako Ernie, w 2010 r. została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa jako najstarsza kulturystka świata. Miała wówczas 74 lata. Do dziś dzień wstaje przed 3 rano. Zaczyna dzień od medytacji i biegania (robi ok. 16 km każdego ranka!), po czym idzie na siłownie, gdzie najpierw ćwiczy, a potem… pracuje. Jest modelką i trenerem osobistym. Z sukcesem ćwiczy kobiety zarówno starsze jak i młodsze od siebie o wiele lat.
Ale Ernie nie zawsze była fit. Przez większość życia stroniła od ćwiczeń i, pracując jako szkolna sekretarka, prowadziła siedzący tryb życia. Nie przejmowała się lekką nadwagą. Przełom nastąpił dopiero, gdy w wieku 56 lat razem z siostrą szukała kostiumu kąpielowego. Kobiety różniły się od siebie diametralnie – Ernestine z kilkoma zbędnymi kilogramami i cellulitem na udach a Mildred z prawie dwudziestokilogramową niedowagą. Erinestine przyznaje, że razem wyglądały komicznie i obie śmiały się ze swoich ciał. To wtedy podjęły wyzwanie. Obiecały sobie zostać profesjonalnymi kulturystkami i trafić do Księgi Guinnessa jako najstarsze siostry – kulturystki.
Niestety, Mildred nie dane było osiągnąć założonego celu (niedługo po przełomowych zakupach zmarła nagle na tętniaka mózgu), ale i Ernestine nie przyszło to bez trudu. Po śmierci siostry załamała się i zachorowała. Cierpiała na ataki paniki, nadciśnienie i podwyższony poziom cholesterolu. Otrząsnęła się dopiero po kilku miesiącach. Siostra przyszła do mnie we śnie i powiedziała „Nie robisz tego, o co Cię prosiłam” – przyznała w jednym z wywiadów – rozmyślałam o tym jakiś czas, po czym zebrałam się i zaczęłam robić to, co robię. Ernestine wróciła do ćwiczeń ze zdwojoną determinacją i poświęceniem. Zaczęła biegać. Przestała brać leki. Już ich nie potrzebowała. Wyzdrowiało nie tylko jej ciało, ale i dusza. Chcąc zrealizować wspólne – swoje i siostry – marzenie o profesjonalnej kulturystyce, zaczęła trenować pod okiem utytułowanego kulturysty Yohnnie’go Shambourger’a. Po 7 miesiącach była gotowa do zawodów. Miała wtedy 71 lat.
Ernestine w wieku, w którym większość ludzi biernie przygląda się jesieni swojego życia, cieszy się ciałem i zdrowiem, którego pozazdrościłaby niejedna trzydziestolatka. Przy wzroście 165 cm, Ernie waży 59 kg, co daje wskaźnik BMI równy 21,6. Poziom tkanki tłuszczowej w jej ciele to zaledwie 9-10%. Takie parametry są zazwyczaj zarezerwowane dla kulturystycznej elity w okresie świetności. Ernestine nie skarży się na żadne bóle ani inne dolegliwości, nie przyjmuje żadnych leków, tryska energią jak nigdy wcześniej.
Ernestine „Ernie” Shepherd stała się inspiracją nie tylko dla osób starszych. Udowodniła, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć o siebie dbać. Wszystkim, którzy pytają ją o porady dla seniorów chcących rozpocząć swoją przygodę z fitnessem, odpowiada, że wiek to tylko cyferki. Nie należy się spieszyć i poszukać odpowiedniej dla siebie aktywności. Cokolwiek to będzie, musisz być zdeterminowany, pełny poświęcenia i zdyscyplinowany – to moje motto. Należy jeść zdrowo, pić dużo wody, trenować siłę i wydolność – mówi. Ważne też, aby dawać sobie odpowiednią ilość odpoczynku – dodaje
Skąd czerpie motywacje do ćwiczeń? Dużym wsparciem jest dla niej mąż, który dba o jej zdrową dietę przygotowując siedem niedużych, ale zbilansowanych posiłków dziennie. Jest osobą głęboko wierzącą, a pamięć o siostrze jest w niej wciąż żywa. Ma swojego idola. To Sylvester Stalone i postać, w którą się wcielił – kultowy bokser Rocky Balboa. Te filmy nauczyły mnie, czym jest zwycięstwo. Nie chodzi o to, czy wygrywasz, ale że wciąż idziesz do przodu.