Podobno matki nie pracują. Też to słyszycie? Ja zbyt często. Po prostu „siedzą” w domu. A kiedy tak „siedzą”, obiad, pranie i sprzątanie samo się robi. Dzieci też się same wychowują. Taka magia. Te kobiety to lenie i malkontenci, bo jeszcze ośmielają się narzekać.
Mężowie często nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa – nosa pracującego, nosa zarabiającego pieniądze. Nawet zmęczonego wzroku swojej żony i jej spracowanych, coraz bardziej zniszczonych dłoni. A jak tata nie docenia, to i dzieci nie potrafią.
Fartuszek i dom
Witajcie w królestwie waszych matek (tj. w kuchni), gdzie tak właściwie przecież jest ich miejsce. No, bo jak inaczej? Wciąż słychać „kobiety do garów” – mężczyźni nadal pokazują kobietom, gdzie ich miejsce w ten lub inny sposób. Najwyraźniej nie wszyscy radzą sobie z erą nowoczesności, mimo że korzystanie z komputera opanowali do perfekcji. Najgłośniej krzyczą duzi chłopcy, którym mamusia robi kanapeczki, podsunie talerz pod nos, a potem zabierze i umyje. Ci, którzy nie mają takich luksusów, zazwyczaj odnoszą się z większym szacunkiem do kobiet.
Kuchnia kuchnią, ale są też inne pomieszczenia w domu. Dajmy na to łazienka. Przepraszam, ale czy sprzątanie waszych włosów i wydzielin to także kobiecy obowiązek? Skoro jesteście na tyle męscy, by głośno kląć i prężyć klatę, bądźcie też w stanie po sobie posprzątać.
„Nie zostawiaj tych skarpet na podłodze, przecież zawsze, skarbie, cię o to proszę.” Cytując Guovę, chciałam zauważyć, że skarpety to mogą być już wszędzie. Nie tylko w sypialni, czy łazien, acele, nie daj Bóg – także w kuchni! Może cała sytuacja nie byłaby aż tak napięta, gdyby mężowie, faceci, eh, ci kolesie z Marsa, widzieli swój błąd. Okej, są tacy, którzy potrafią sprzątnąć swój syf (szeregi tej odmiany płci męskiej zasila mój tata). Większość niestety jest święcie przekonana, iż to obowiązek mamy/partnerki. Serio? Niestety wina w tym kobiet równie silna. W takim przekonaniu matki wychowują swoich ukochanych synów.
„Mama nie pracuje”
Typowy tekst dziecka. Nie ma się jednak o co czepiać, bo mniejsze dzieci po prostu pewnych rzeczy nie rozumieją. Więc to można potraktować z przymrużeniem oka. Zabawa zaczyna się, gdy takie zdanie pada z ust gimnazjalisty lub … licealisty! Kiedy ktoś w mojej obecności tak mówi zastanawiam się, czy aby na pewno dobrze się czuje, ewentualnie czy jest tak mało inteligentny. Mam ochotę krzyczeć „Synu, jeden dzień w domu z dziećmi, a wylądowałbyś w wariatkowie!” Tak, właśnie. Ale chwilka… Kto Ci robi śniadanko, kanapki, prasuje Twoje koszule? Dba o Ciebie, żebyś nie wyglądał jak ostatnia fleja i nie był głodny? Ta bezrobotna, leniwa kobieta – twoja matka.
Faceci są w tym najlepsi. Oni zarabiają, oni decydują. Bez kobiet siedzieliby w brudzie i przymierali głodem, bądź spożywali zupki chińskie. To już wszyscy znają, ale i ja o tym powiem. Przychodząc do domu, facet rzuca się na kanapę, czeka na obiadek i siedzi przed TV. Kobieta takiego urlopu nie ma. Od rana do wieczora i dzień w dzień to samo. Praca na rzecz rodziny.
Zbyt często nie doceniamy naszych matek. Przychodzimy do domu z pretensjami, bo obiadu nie ma na stole. Słowa „dziękuję” nie nadużywamy, jakbyśmy chcieli zachować je na jakieś specjalne okazje. A o słowie „kocham” nie wspomnę. Nigdy nie jesteśmy za starzy, by mówić to naszej mamie. Objąć, przytulić, tak od serca i powiedzieć „Mami, jesteś najlepszą babką na tej planecie”.
Manicure i inne głupoty
Pierwszy raz tak silny podziw w stosunku do mamy, odczułam widząc ją w akcji. Gospodyni domowa to „Pani od wszystkiego”. Mama, z nienagannym makijażem i fryzurą, ubrana całkiem modnie, trzymała na biodrze młodszą siostrę, a drugą ręką pchała wózek w sklepie. Nic specjalnego, prawda? A oczy same się otwierają i pękasz z dumy, że ta silna kobieta to twoja mama.
Ludzie ze sowim okiem zauważą, że pomimo modnego odzienia, dłonie tej kobiety są zniszczone od (cieszcie się hejterzy!) stania przy garach. Za przeproszeniem, żeby hołota (czyli jej rodzina) mogli się w spokoju nażreć. Nikt nie zapyta „może pomóc?”, a dorzuci swój brudny talerz do stosu. Ciekawostka wygląda tak, że nikt nigdy nie chciałby pracować na zmywaku. Wybaczcie mi wulgarność, ale większość ma głęboko w dupie, że mama codziennie musi to robić.
Często szkoda jej wydać parę złotych, by mieć ładnie zrobione paznokcie. Z drugiej strony, po co? Przecież to i tak się zniszczy, gdy będzie musiała szorować wannę.
Jeśli nadal sądzicie, że matki nie pracują, to już naprawdę problem! Uwierzcie, że to ciężka fizycznie praca, za którą jedynym wynagrodzeniem jest satysfakcja i zbyt rzadkie wyrazy wdzięczności i miłości. Doceńcie te niezastąpione Panie i zafundujcie im weekend w spa. Lub po prostu powiedzcie „dziękuję”.
O autorce:
Oliwia Dzierżyńska
Uczennica, recenzentka i modelka, w jednym. Dziewczyna kochająca koty, gazowane napoje i literaturę. Przelewa swoje emocje na papier
i dzieli się spostrzeżeniami z innymi. Wrażliwa na interpunkcję
i krzywdę innych. W momentach nasilonej weny autorka tekstów.