Mówi się o niej „najjaśniejsza z barw”. Ponoć każdy widzi ją nieco inaczej. Pasuje niemal do wszystkiego. Lubi towarzystwo innych kolorów, a także różnorodnych kształtów, faktur, materiałów. Nie ulega modom. Jest po prostu doskonała.
Biel to dobre rozwiązanie dla każdej aranżacji i sprawdzi się niemal we wszystkich stylach, od klasycznego po nowoczesny. To także świetna baza, dzięki której – z pomocą przemyślanych detali – jesteśmy w stanie szybko zmienić wystrój wnętrza.
Ten najczystszy z kolorów szczególnie upodobali sobie miłośnicy nurtu skandynawskiego, który od kilku lat na dobre zadomowił się w polskich mieszkaniach i nic nie wskazuje na to, by miał się z nich wyprowadzać. Co jednak zauważalne, scandi w bardzo ciekawy sposób ewoluuje, umiejętnie łącząc różne motywy: industrialne, vintage, rustykalne. Dzięki temu stylizacje stają się coraz bardziej zindywidualizowane. Pełen chłodu i surowości minimalizm w widoczny sposób łagodnieje, być może za sprawą coraz popularniejszej duńskiej filozofii hygge, namawiającej do spokojnego, szczęśliwego życia w przyjemnym, przytulnym otoczeniu.
Scandi w nowej odsłonie to wciąż dawkowane oszczędnie dodatki, które teraz są jednak zdecydowanie bardziej wyraziste. Dzięki nim wnętrze staje się mniej „sterylne”, mniej monotonne i odważniej odkrywa charakter gospodarzy. Białe ściany, biała podłoga z desek, biały stolik – ale nie typowy, tylko złożony z dwóch drewnianych skrzynek, do tego puf z włókien bananowca oraz rośliny w doniczkach i wazonie. Pomalowane na biało krzesło o wygiętych nóżkach z powodzeniem służy za dekoracyjną sztalugę dla dużego obrazu. Ten z naszej aranżacji, w odcieniach bieli i błękitów, sprawia wrażenie ułożonego z kawałków lodu i tchnie duchem Skandynawii. Biel zarówno pokoju, jak i obrazu stanowi wyjątkowe tło – dla zachwytu nad naturą. Całość frapująca, ze szczyptą rustykalnej nostalgii.
Bez wątpienia biała barwa dobrze się czuje w towarzystwie detali w stylu industrialnym. Cegły, duże okno bez firan i zasłon, by pomieszczenie wydało się większe i jaśniejsze; blat stołu pokryty czarno-białymi napisami, sufit imitujący beton, tarcza zegara jak z dawnego dworca czy fabrycznej hali, pod półkami kawałek plakatu czy zakładowej tablicy. W to wszystko wkomponowano obraz, w którym jasne zgeometryzowane kontury układają się w sylwetkę zwierzęcia, ciemne tło przełamuje spokojną kolorystykę i mocno przyciąga uwagę. Aranżacja urzeka prostotą, intrygującymi formami i nutą awangardy.
Wnętrze z posmakiem vintage również bywa skąpane w bieli, bo ta pozwala wyeksponować meble z duszą, wyszperane na targach staroci albo zniesione ze strychu rodziców czy dziadków i pozostawione w oryginalnych kolorach lub przemalowane na biało. To czasem ława z połyskującym blatem albo toaletka z drewnianymi gałkami w roli biurka. Nie tworzymy jednak kalki przeszłości, tylko sprzęty, które przetrwały próbę czasu, umieszczamy w zupełnie nowym kontekście, umiejętnie łącząc z nowoczesnością. Współczesny obraz na ścianie albo oryginalna konstrukcja IMA Art przedstawiająca rogi powodują, że przestrzeń nabiera nie tylko indywidualnego rysu, ale także – dzięki obecności sztuki – prestiżu.
W artykule wykorzystano aranżacje i obrazy IMA Studio