Stereotypowych opinii na temat, jakie jedzenie nam służy, a jakie szkodzi, jest mnóstwo. Wiele z nich nie ma żadnego uzasadnienia w badaniach naukowych. Mimo to święcie wierzymy, że są prawdziwe. Ostatnie doniesienia z polskich i światowych laboratoriów badawczych to istna rewolucja w dietetyce. Czy warto wprowadzić korektę do naszego menu? Zdecyduj sama. Oto osiem kłamstw, które demaskują eksperci.
Serce nie lubi alkoholu
Kłamstwo. Niektóre rodzaje alkoholu wzmacniają naczynia krwionośne i obniżają poziom cholesterolu. To jednak, czy alkohol rzeczywiście chroni przed zawałem, zależy od tego, co i w jaki sposób pijesz. Kardiolodzy zalecają codzienne picie lampki czerwonego wytrawnego wina. Ale uwaga! Do obiadu lub kolacji! Ten sam kieliszek wina wypijany na pusty żołądek może sprzyjać wzrostowi ciśnienia. Ryzyko nadciśnienia u kobiet pijących jeden–dwa kieliszki bez kanapki czy ciastka jest o 40 proc. wyższe niż u pań pijących wino do posiłku. Z „winnej” terapii trzeba jednak korzystać ostrożnie. Pamiętajmy, alkohol uzależnia!
Dieta Kwaśniewskiego chroni serce
Nieprawda. Korzystne działanie tej diety jest pozorne. Wprawdzie w pierwszych 6 miesiącach spada poziom cholesterolu, poprawia się przemiana cukru w organizmie, ale jest to efekt utraty wagi (ok. 5 kg). Potem zaczynamy przybierać na wadze i pojawiają się negatywne tendencje. Naukowcy z Instytutu Żywności i Żywienia uznali dietę Kwaśniewskiego za szkodliwą dla serca.
Konserwanty są rakotwórcze
Niekoniecznie. W niewielkich dawkach nie wpływają niekorzystnie na nasz organizm. Mało tego! Mogą nawet działać dobroczynnie. Azotyn sodu, środek konserwujący wędliny, może przedłużyć nam życie. Jedząc peklowane mięsa i wędliny, zapobiegamy niedokrwieniu mózgu. Azotyn sodu łagodzi też objawy nadciśnienia płucnego, przyspiesza rekonwalescencję ludzi po zawale serca. Wynika to z badań brytyjskich naukowców z National Institutes of Health.
Pijesz kawę, szkodzisz zdrowiu
Kłamstwo. Na uniwersytecie Scranton w Pensylwanii (USA) badano 100 potraw i napojów, w tym kawę. Okazało się, że dostarcza ona więcej zdrowych przeciwutleniaczy niż pozostałych 99 produktów.
Olej lniany – tylko do konserwacji drewna
Nieprawda. Z badań ekspertów do spraw żywienia wynika, że olej uzyskany z nasion lnu to jeden z najzdrowszych rodzajów oleju i świetnie nadaje się do spożycia. Powinnaś jak najprędzej wprowadzić go do jadłospisu, bo jest najbogatszym źródłem szlachetnych nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 (tych samych, które zawierają ryby morskie, np. łosoś, tuńczyk czy makrela).
Te najzdrowsze tłuszcze świata chronią przed chorobą serca i rakiem, zapobiegają uszkodzeniu wzroku, korzystnie wpływają na wygląd skóry, a na dodatek usprawniają szare komórki. Jak możesz spożywać ten olej? Najlepiej dodawać go do sałatek. I to jak najczęściej!
Czerwone mięso zabija
Kłamstwo. Nie istnieją badania potwierdzające, że jedzenie wieprzowiny czy wołowiny sprzyja chorobom nowotworowym. Przeciwnie – jest wiele dowodów na to, że ludzie mięsożerni żyją długo i cieszą się dobrym zdrowiem. Tak twierdzą eksperci z warszawskiego Instytutu Żywności i Żywienia. Ich zdaniem, szkodliwy może być nadmiar czerwonego mięsa w diecie. Dlatego w opracowanej przez nich piramidzie żywienia zaleca się jedzenie czerwonego mięsa tylko 2–3 razy w miesiącu. Dlaczego jest nam potrzebne? Bo to jedyny produkt, który dostarcza dużo dobrze przyswajalnego żelaza. A jak wynika z badań, większość kobiet w Polsce ma niedobory żelaza, co zwiększa ryzyko anemii.
Grejpfrut nie dla chorych na żołądek
Wprost przeciwnie. Właśnie grejpfruty powinni często jadać ludzie z nadkwasotą oraz chorobą wrzodową żołądka. Wprawdzie do niedawna lekarze odradzali je żołądkowcom, ostatnio jednak odkryto, że kwas grejpfruta wcale nie szkodzi błonie śluzowej. Przeciwnie – neutralizuje działanie kwasu solnego wytwarzanego w żołądku. Już po kilku dniach jedzenia grejpfrutów ilość tego kwasu zmniejsza się. Potwierdzają to badania kliniczne przeprowadzone przez polskich naukowców z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Więcej śpisz, jesteś grubsza
Jest dokładnie na odwrót. Udowodnili to naukowcy z Uniwersytetu Stanforda w Los Angeles (USA) po przebadaniu 1000 osób. Okazało się, że właśnie ludzie śpiący zbyt mało częściej mają nadwagę. Z czego to wynika? W ich organizmie wytwarza się mniej leptyny – ważnego białka, które tłumi apetyt. Podwyższa się natomiast poziom greliny, enzymu, dzięki któremu mamy ochotę coś zjeść.
info.: Edipresse Polska S.A.