Towarzyszy spotkaniom w pubach, przy grillu, ognisku, na plażach, podczas męskich i damskich ploteczek. Istnieje jednak powszechny pogląd, że piwo tuczy, tworząc tzw. mięsień piwny. Mężczyźni mniej przejmują się tym faktem, niż wiecznie dbające o smukłą sylwetkę kobiety. Pora odpowiedzieć na pytanie nurtujące nas od zawsze: piwo tuczy, czy nie?
Okazuje się, że nie takie piwo straszne, jak o nim mówią. Międzynarodowy zespół naukowców pod przewodnictwem prof. Shela Gorinsteina z Uniwersytetu Hebrajskiego stwierdził, że piwo ma właściwości odchudzające! Wiadomość ta cieszy, ale wczytując się dokładniej w wyniki badań okazuje się, że właściwości odchudzające oczywiście ma, ale nie całe piwo, a liofilizat piwa, czyli to, po pozostaje po odparowaniu z niego wody i alkoholu. Sam alkohol natomiast jest wysokokaloryczny. Od piwa nie tyjemy, gdyż powoduje ono odwodnienie tkanek, a dodatkowo ma pozytywny wpływ na proces spalania węglowodanów i tłuszczów, które zostają szybciej przetrawione.
Piwo zawiera potas, fosfor, magnez, wapń i sód. Jest źródłem witamin z grupy B, B1, B2, PP oraz B12, a witamina B1 wpływa korzystnie na przemianę materii.
Niby wszystko pięknie, idealnie, ale skąd pogląd, że od piwa rośnie brzuch?
Otóż samo piwo nie sprzyja tyciu, ale wszystkie „dodatki”, które pochłaniamy w trakcie jego picia, czyli golonka, chipsy, paluszki, orzeszki, itp. Chmiel, alkohol i węglowodany zawarte w piwie wyostrzają niestety apetyt. I to właśnie głównie tuczy nas jedzenie, które spożywamy pijąc piwo, a nie sam napój.