Gosia i Magda – twórczynie bloga Fitestujemy, pogromczynie stołecznych klubów fitness, miłośniczki siłowni i zajęć fitness. Kochają ćwiczyć i chcą się przy tym dobrze bawić. Szukają miejsc, w których atmosfera i jakość umożliwiają czerpać z treningu samą radość. Znienacka odwiedzają warszawskie kluby i poddają je morderczym wręcz testom.
Veronique: Od sierpnia 2014 r. prowadzicie wspólnie blog Fitestujemy.blog.pl. Na czym polega Wasza działalność?
Magda i Gosia: Testujemy kluby fitness. Chodzimy, sprawdzamy, a potem dzielimy się z internautami naszymi spostrzeżeniami. Opisujemy testowane miejsca z perspektywy zwykłych dziewczyn, które lubią ćwiczyć, ale które są też świadomymi użytkownikami klubów – wiedzą, co im się podoba, a co im przeszkadza. Podpowiadamy, na co zwracać uwagę wybierając miejsce do treningu i jakie prawa ma użytkownik. Nasze testy pomagają zwłaszcza tym, którzy dopiero chcą rozpocząć swoją przygodę z fitnessem.
Wasze testy to także wskazówki dla właścicieli klubów.
Tak. Chcemy być inspiracją dla klubów i podpowiadać, jak można je udoskonalić.
Jak reagują właściciele klubów na Wasze uwagi? Biorą je sobie do serca?
Bywa różnie. Lubimy wracać do klubów i sprawdzać, czy po naszej pierwszej wizycie coś się zmieniło. Podczas jednego takiego powrotu spotkało nas bardzo miłe zaskoczenie. Trener podszedł do nas i podziękował za nasze uwagi. Przyznał, że zmienili firmę sprzątającą, wyremontowali salę fitness i planują jeszcze kilka poprawek. Co najważniejsze, wprowadzili ankiety dla użytkowników, w których ci mogą wyrazić swoje opinie dotyczące klubu. Ale są i tacy, którzy nawet pozytywne opinie odbierają jako atak.
Kluby się Was boją?
Niektóre chyba tak (śmiech), aczkolwiek nie darzyło nam się, żeby nas nie wpuszczono do klubu, czy wyproszono. Za to bywamy bacznie obserwowane. Zdarza się też, że pani, która ewidentnie nudziła się w recepcji, nagle ma mnóstwo rzeczy do zrobienia. Zaczyna sprzątać, czy dokładać napoje do lodówki. Instruktorzy podchodzą do nas częściej niż do innych, pytają, czy aby na pewno wszystko ok, czy nie potrzebujemy ich pomocy… Nie chcemy być specjalnie traktowane, bo taki test przestaje mieć sens. Staramy się pozostać anonimowe i robimy wszystko, żeby nas nie rozpoznawano, choć jest to coraz trudniejsze. Dlatego czasami prosimy o pomoc naszych znajomych, którzy idą do klubu przed nami.
Skąd pomysł, żeby stworzyć bloga o takiej tematyce.
Ten pomysł dojrzewał w nas od pewnego czasu. Same chodzimy na fitness już od blisko 10 lat. Przez ten czas byłyśmy w wielu klubach i siłą rzeczy je testowałyśmy – widziałyśmy, co było w nich fajnego, a co wymagało poprawek. Słuchałyśmy poglądów innych ćwiczących. W Internecie można znaleźć bardzo dużo różnych opinii, ale wiadomo, że pod nickiem można napisać wszystko. My chciałyśmy nadać temu twarz, wydawać rzetelne opinie z jednej perspektywy.
Na co najbardziej zwracacie uwagę.
Dla nas najważniejsza jest atmosfera panująca w klubie. Dużo zależy od instruktorów. Fajnie jest, kiedy podchodzą do ćwiczących, przedstawiają się i są gotowi nam pomóc, gdy nie wiemy jak prawidłowo wykonać ćwiczenie, ale wszyscy pracujący w klubie tworzą klimat. Zdarza się, że już na recepcji można spotkać niemiłą obsługę, a to niszczy pierwsze, jakże istotne, wrażenie…
Patrzymy też na stan, jakość i ilość sprzętu. W niektórych klubach jest go po prostu za mało. Trzeba czekać w kolejce, co wytrąca z rytmu treningu i jest zwyczajnie denerwujące.
Oceniamy adekwatność ceny do standardu klubu. Niestety wysoka cena nie zawsze gwarantuje dobrą jakość – płacimy dużo, a w zamian otrzymujemy niewiele – sprzęty są stare lub zepsute, podłoga zniszczona, przez co niebezpieczna itp. Ostatnio powstało wiele sieciówek, które oferują dobrą jakość w przystępnych cenach, tym samym stawiając małym klubom poprzeczkę bardzo wysoko. Te zaś często wygrywają przyjazną atmosferą.
Bardzo ważna jest dla nas czystość i zapach.
Na Waszym profilu na facebooku można zobaczyć m.in. zdjęcia brudnych szafek, czy wentylatorów oblepionych czarnym kurzem. Czy stołeczne kluby mają problem z czystością?
Nie jest to regułą, ale zdarzają się rażące przypadki brudu i zalegającego kurzu. Czystość lub jej brak są widoczne, łatwo je udokumentować. Niestety, nie możemy sfotografować smrodu, jaki panuje w niektórych miejscach (śmiech).
Ile klubów już przetestowałyście?
W tej chwili prawie 30. To mało i dużo jednocześnie. Do przetestowania klubu potrzebujemy całego dnia. Wbrew pozorom, to bardzo czasochłonny proces. Zaczynamy od przejrzenia opinii w Internecie. Czytamy je, by widzieć, czy powinnyśmy zwrócić uwagę na coś konkretnego i sprawdzić, czy coś się zmieniło. Oczywiście, nie wyrabiamy sobie zdania na ich podstawie. Na siłowni i w szatni rozmawiamy z innymi ćwiczącymi. Idziemy na zajęcia grupowe i ćwiczymy na siłowni. Oglądamy sale, sprawdzamy jak się w nich czujemy, czy jest klimatyzacja, zaglądamy w ciemne kąty (śmiech), robimy zdjęcia… Potem jeszcze trzeba stworzyć wpis.
Znalazłyście klub idealny?
Cały czas szukamy. Zawsze znajdą się jakieś mankamenty. Ale jest sporo fajnych klubów, do których warto się wybrać i które mogłybyśmy polecić.
Jakie macie plany na przyszłość?
Chciałybyśmy rozszerzyć działalność poza Warszawę. Szukamy współpracowników gotowych testować kluby w innych miastach. Chcemy też założyć stronę internetową, która pełniłaby rolę ogólnopolskiej platformy, na której prezentować będziemy testy i porównywać kluby z całego kraju.
Czego Wam życzyć?
Chciałybyśmy, żeby nasz blog był przydatny, zwłaszcza użytkownikom, a do tego potrzebujemy czasu. I chyba tego życzyłybyśmy sobie najbardziej – więcej czasu na nasze testy!a