Jeśli Wasza rodzina ma tradycje narciarskie, na pewno nie będziecie mogli doczekać się pierwszego sezonu na stoku z Waszą najmłodszą latoroślą. Często rodzice pytają w jakim wieku najlepiej zacząć uczyć dzieci jazdy na nartach. Nie ma tutaj złotej reguły. Zwykle dzieci są gotowe do pierwszych lekcji grupowych w wieku 4 lub 5 lat.
Kiedy malec jest gotowy do nauki jazdy na nartach?
Na pewno dziecko musi już sprawnie chodzić, biegać i umieć utrzymać przez chwilę ciężar na jednej nodze. Powinno także umieć podporządkowywać się poleceniom wydawanym w grupie. Przyda się umiejętność wskazywania części ciała takich jak: kolano, łydka, bioderka, szyja, łokieć oraz skakania obunóż. Przed zajęciami na stoku z instruktorem warto w zabawie poćwiczyć z dzieckiem chodzenie po krawężnikach (równoważnia), a także stopa za stopą po uginającym się materacu (dziecko nie powinno chwiać się i tracić równowagi), bieganie „slalomem” między drzewami, stanie na jednej nodze. Oczywiście nie wymagajmy od dziecka perfekcji, a jedynie zaznajomienia z ćwiczeniami i komendami – to ma być dobra zabawa!
Dziecko oddawane pod opiekę instruktora powinno prawidłowo wymawiać swoje imię i nazwisko i potrafić wskazać kieszonkę w kombinezonie z karteczką z danymi kontaktowymi do rodziców. Bezwzględnie należy nauczyć malca otwartości i zaufania do opiekującego się nim dorosłego, niech wie, że gdy poczuje dyskomfort (siusiu, przemoczone rękawiczki, uwierający but itp.) to musi zgłosić ten fakt do instruktora.
Jaki strój na stok?
Pomijamy tutaj kwestię doboru sprzętu, gdyż jest to temat na osoby artykuł. Ubierając młodsze dziecko na stok (3-7 lat), musimy przewidywać i myśleć za dziecko, gdyż nie ma ono świadomości jakie problemy ze strojem powinno zgłaszać dorosłym. Zaczynając od głowy: pod kask narciarski (nie rowerowy, ani żaden inny, ale narciarski) zakładamy czapkę-pilotkę lub cienką kominiarkę. Nigdy nie zakładamy kasku na zwykłą czapkę, która spowoduje przesuwanie się go na głowie i nie zapewni bezpieczeństwa. Jeśli temperatura na dworze wynosi kilka stopni na plusie, w ogóle można zrezygnować z czapki pod kask, który zakrywa uszy i ma w środku materiał ocieplający. Do kasku pamiętamy o goglach, chronią nie tylko od słońca!
Najlepszy będzie dwuczęściowy kombinezon, zdecydowanie łatwiejszy w obsłudze podczas wizyty w toalecie czy spożywania posiłku w ciepłych pomieszczeniach. Kombinezony narciarskie mają specjalne odblaski poprawiające widoczność na stoku, ale mimo tego zawsze zakładamy dziecku odblaskową kamizelkę (kosztuje kilkanaście złotych). Pod kombinezonem najlepiej ubrać dziecko „na cebulkę”. Nieprzemakalne spodnie nakładamy na rajtuzy lub kalesony, dbamy, aby skarpetki nie zsuwały się i zakrywały sporą część łydki, gdyż odsłonięta skóra pod kombinezonem może powodować dyskomfort. Rękawiczki koniecznie nieprzemakalne, narciarskie. Dla maluchów 3-5 lat mogą być jednopalczaste.
Na stok nie ubieramy dziecka bardzo ciepło – będzie cały czas w ruchu!
Czy warto korzystać ze szkółki narciarskiej?
Najważniejsza sprawa to mieć świadomość, że dobrze jeżdżący rodzic to nie to samo co dobrze uczący rodzic. To bardzo ważne, gdyż większości rodziców wydaje się, że skoro sami jeżdżą na nartach od lat, to nie będą potrzebować instruktora dla dziecka. Nic bardziej błędnego. Kształtowanie od małego prawidłowych nawyków na stoku to nauka bezpiecznej jazdy i minimalizowanie ryzyka urazów w przyszłości! Dlatego zdecydowanie polecamy oddanie dziecka pod opiekę instruktora czy to na wczasach rodzinnych, czy poprzez zapisanie na zimowisko narciarskie lub snowboardowe.
Dzieci do lat 6 uczą się wyłącznie przez zabawę i bez omawiania technicznych szczegółów, gdyż i tak nie są w stanie ich zapamiętać. Zwykle na pierwszych zajęciach zakłada się im buty narciarskie i pozwala na swobodną zabawę na śniegu, muszą nauczyć się utrzymywać równowagę w tym specyficznym obuwiu. Następnie przypina się narty, jedną albo dwie – także wyłącznie w celu oswojenia dziecka ze sprzętem. Jeśli maluch się wywróci, nie krytykuje się, ale też nie biegnie na pomoc od razu, traktując wywrotkę jako coś normalnego. Częstym błędem popełnianym przez rodziców jest zjeżdżanie z dzieckiem trzymanym między swoimi nogami – w ten sposób maluch zamiast szukać samodzielnie równowagi ciała, znajduje oparcie w nogach rodzica i tak naprawdę niczego się nie uczy. W tym wieku należy ograniczyć naukę jazdy do maksymalnie 1-2 godzin dziennie. Nie należy absolutnie dziecka zmuszać do nauki, jeśli „zastrajkuje” i odmówi wyjścia na stok, uszanujmy jego wolę!
Dzieci nieco starsze czyli od 6 do 10 lat uczą się przez naśladowanie innych. W dalszym ciągu jeszcze za wcześnie na tłumaczenie teorii, dzieciaki muszą traktować stok jak miejsce na dobrą zabawę (oczywiście pod kontrolą). Pozwala się już dzieciom na skakanie na małych muldkach czy zjazdy na trasach bardzo łatwych, gdzie prędkość da się kontrolować jadąc pługiem. Tutaj z kolei błędem jest zabieranie dziecka, które potrafi już utrzymać równowagę i jechać pługiem, na trudniejsze trasy, pełniąc rolę „przewodnika” czyli jadąc przed dzieckiem. Ponieważ pociecha będzie automatycznie nas naśladować, może to doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji i utraty kontroli nad zjazdem. Poza tym doświadczony instruktor będzie miał w zanadrzu listę zabaw, zawodów i używał specyficznego języka, aby przykuć uwagę swoich podopiecznych. W tym wieku dziecko może spędzić na stoku ok. 3 godzin dziennie.
Dopiero po 10 roku życia przychodzi czas na naukę tokiem „profesjonalnym”. Ważną rolę odgrywa naśladownictwo, ale można już wprowadzać elementy nauczania dorosłych. Oczywiście nadal im więcej zabawy i zawodów organizowanych w celu ćwiczenia różnych pozycji tułowia – tym lepiej!
Bardzo ważne! Jeśli nie decydujesz się na oddanie dziecka po opiekę fachowców na stoku, pamiętaj, że to ty musisz zadbać o bezpieczeństwo i bezkolizyjność, odpowiadasz za dziecko! Przy wspólnym wypadzie na narty z dzieckiem zadbajmy także o to, aby w pobliżu stoku znajdowało się też zaplecze gastronomiczne, bowiem dzieci szybciej niż dorośli wymagają wzmocnienia posiłkiem lub po prostu pójścia „na siusiu”. Jeśli nasze dzieci nie wyjeżdżają nigdzie na ferie, dobrym miejscem do nauki sportów zimowych są wszelkiego rodzaju sztuczne stoki w miastach lub na ich obrzeżach. Na wielu z nich działają szkółki narciarskie.
Autorem artykułu jest Portal Turystyki Dziecięcej www.kogis.pl –zimowiska, kolonie, wycieczki szkolne, internetowa baza atrakcji turystycznych.