Pierwsza kobieta, która uzyskała licencjat nauk fizycznych i matematycznych na Sorbonie, pierwsza kobieta, która została profesorem tej prestiżowej uczelni, pierwsza kobieta – laureatka nagrody Nobla i jedyna osoba, która otrzymała to wyróżnienie dwukrotnie.
Maria Skłodowska-Curie dokonała odkrycia, które zrewolucjonizowało naukę przełomu XIX i XX wieku. Podobno zawsze żałowała, że rad nie został nazwany polonem, co rozsławiłoby imię jej ojczyzny. Z uporem i wytrwałością przecierała szlaki w męskim świecie nauki. Traktowała go jak pole walki, uzbroiwszy się w charakter surowy jak stroje, które nosiła.
Kręta droga do marzeń
Maria Salomea Skłodowska przyszła na świat 7 listopada 1867 w Warszawie. Jako najmłodsze z pięciorga dzieci Władysława i Bronisławy Skłodowskich – małżeństwa nauczycieli wychowana została w poszanowaniu do wiedzy i wielkiej miłości do ojczyzny. Idee, które wpajali jej rodzice, trafiły na podatny grunt. Maria ukończyła gimnazjum z najwyższym wyróżnieniem i zapragnęła pójść na studia. Niestety, w Warszawie, która była wówczas pod zaborem rosyjskim, obowiązywał zakaz studiowania kobiet, a na wyjazd do wymarzonego Paryża Maria nie miała pieniędzy. Razem ze starszą siostrą Bronisławą zawarły więc umowę, która pozwoliłaby obydwu dziewczętom na edukację w Paryżu. Maria miała pójść do pracy i pomóc siostrze opłacać czesne. W zamian za to Bronisława zobowiązała się po ukończeniu nauki i rozpoczęciu pracy, utrzymywać Marię podczas jej studiów. Osiemnastoletnia Maria przyjęła pracę korepetytorki, a później lepiej płatną posadę guwernantki. Wtedy też przeżyła pierwszy romans zakończony bolesnym zawodem. Zakochała się w najstarszym synu swoich pracodawców – Kazimierzu Żórawskim. Młodzieniec odwzajemniał jej uczucie i poprosił o rękę. Mimo tego, że rodzina Żórawskich lubiła Marię i ceniła ją jako nauczycielkę, stanowczo sprzeciwiła się małżeństwu syna z biedną, pracującą dziewczyną. Maria poczuła się upokorzona, a praca stała się utrapieniem. Chęć opuszczenia Żórawskich porównywała do pragnienia kąpieli w gorący dzień. Nie czuła się jednak zwolniona z obietnicy danej siostrze – pracowała u nich jeszcze przez rok. Gdy wreszcie Bronisława ukończyła studia i zaczęła pracę jako lekarz, Maria mogła przyjechać do Paryża. Wyposażona w książki i składany stołeczek, jechała w nieogrzewanym pociagu do odległego o 2000 km Paryża 40 godzin.
Francuski sen
Rozpoczęła naukę na wydziale fizyki Sorbony jako jedna z 23 przyjętych kobiet w grupie prawie dwóch tysięcy studentów. Szybko jednak zauważyła, że nie dorównuje wiedzą innym studentom, a jej francuski, który dotąd uważała za bardzo dobry, jest niewystarczający, przez co nie rozumie wykładowców. Z należną sobie ambicją i wytrwałością starała się jak najszybciej nadrobić zaległości. Maria zamieszkała u Broni i jej męża, lecz szybko postanowiła wynając samodzielne lokum. Mieszkanie je siostry było bowiem miejscem spotkań francuskiej polonii, a częste i burzliwe dysputy przeszkadzały Marii w nauce. Niestety, niewielka, nieogrzewana mansarda to było wszystko na co pozwolił jej ubogi budżet. Brak ciepłych, sycących posiłków w zimnym i ciemnym mieszkanku stały się dla Marii codziennością. Nieraz zdarzyło się jej zasłabnąć z głodu. Niedożywienie nie było spowodowane jedynie złą sytuacją finansową. Wszelkie czynności typu gotowanie Maria uważała za stratę cennego czasu, który najchętniej poświęcała na naukę. W 1893 roku uzyskała licencjat z fizyki z najlepszym wynikiem – jako pierwsza kobieta i cudzoziemka, a rok później – licencjat z matematyki z drugą lokatą.
Przyciąganie przeciwieństw
W Paryżu Maria poznała fizyka Piotra Curie. Stroniący od kobiet naukowiec znalazł wreszcie pokrewną duszę. 27-letnia wówczas Maria, piękna, inteligentna, cudzoziemka, imponowała mu znajomością technicznej terminologii i skomplikowanych wzorów matematycznych. Pobrali się w 1895. Uroczystość była niezwykle skromna. Młodzi zrezygnowali z ceremonii kościelnej, a Maria z tradycyjnej białej sukni. Zamiast niej wybrała granatową – taką, która nadawała się później do pracy w laboratorium. W podróż poślubną młoda para wybrała się na wycieczkę po okolicy na rowerach otrzymanych w prezencie ślubnym. Maria i Piotr dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Jako małżeństwo stanowili zgrany tandem naukowców – partnerów. Maria – dokładna, sumienna i wytrwała, mobilizowała Piotra, niezwykle inteligentnego, acz mało ambitnego, bujającego w obłokach marzyciela.