Wokół siarczanów, parabenów i silikonów przez lata narosło wiele mitów. Z pewnością wiele z nas słyszało same niepochlebne opinie na ich temat. Okazuje się, że większość z nich to po prostu nieprawda. Po pierwsze – prawo kosmetyczne w Europie jest bardzo surowe i wszystkie substancje, co do których bezpieczeństwa istnieją wątpliwości, są natychmiast poddawane rygorystycznej ocenie toksykologicznej.
Parabeny – należą dziś do najlepiej przebadanych konserwantów. Są bardzo dobrze tolerowane przez skórę, nie podrażniają jej ani nie uczulają. Najczęściej powtarzane mity to: parabeny wywołują raka piersi i zaburzają gospodarkę hormonalną. Z pierwszym środowisko naukowe rozprawiło się już dawno i obecnie jest to teoria dementowana na wielu stronach opisujących „mity kosmetyczne”. Drugi zarzut również nie jest prawdziwy. Nie ma żadnych poważnych danych, które by go potwierdzały. Owszem, parabeny mają bardzo słabe działanie estrogenne, jak wiele innych, w tym również naturalnych substancji, np. soja, koniczyna, chmiel i niektóre witaminy. Jest to jednak działanie od tysiąca do miliona razy słabsze niż estrogenów.
Silikony – to również związki bezpieczne dla zdrowia ludzi, natomiast niektóre z nich są dość trudno biodegradowalne. Dlatego możliwe, że ze względu na troskę o środowisko, w przyszłości zostaną wprowadzone ograniczenia co do ich stosowania. Należy jednak pamiętać, że silikony w kosmetykach to związki cenne i bardzo trudne do zastąpienia: ułatwiają rozprowadzanie produktu, likwidują wrażenie tłustej warstwy, a w przypadku preparatów do włosów wzmacniają ich połysk i ułatwiają rozczesywanie.
Umownie możemy podzielić silikony na te „gorsze” i „lepsze”. Do tzw. „bardziej przyjaznych” silikonów możemy zaliczyć np. łatwy do usunięcia, rozpuszczalny w wodzie dimethicone copolyol lub silikony, które posiadają PEG/PPG w nazwie. Istnieją również silikony nierozpuszczalne w wodzie, jednak dające się łatwo usunąć przy pomocy łagodnego szamponu, są to np. dimethicone lub dimethiconol. Natomiast chcąc pozbyć się tzw. silikonów „trudnych” jak np. simethicone, trimethicone lub cyclomethicone, musimy zastosować specjalistyczne szampony intensywnie oczyszczające z silnymi detergentami.
Jest bardzo wiele składników kosmetyków, które klasyfikowane są jako substancje niebezpieczne. np. alfahydroksykwasy stosowane w peelingach chemicznych. Poprawiają stan skóry, ale nakładane w postaci nierozcieńczonej lub na zbyt długi czas, mogą poważnie ją uszkodzić. Inny przykład, wodorotlenek sodowy, to w postaci nierozcieńczonej substancja żrąca. Ale stosowany w niewielkich ilościach w kosmetykach, jako regulator pH, nie ma takiego działania. Każda substancja zawarta w kosmetyku jest stosowana w odpowiednim stężeniu, bezpiecznym dla zdrowia i skóry. Wszystkie legalnie wprowadzone do obrotu kosmetyki są bezpieczne. Ale określenie „w 100 proc. bezpieczny” często jest rozumiane jako „bezpieczny dla 100 proc. populacji”. Takiej gwarancji oczywiście nie ma. Zawsze może znaleźć się osoba, która jest uczulona na jakiś składnik preparatu i wystąpi u niej działanie niepożądane. Najłatwiej zrozumieć to na przykładzie produktów spożywczych: nie każdy może pić mleko, jeść czekoladę, truskawki czy orzeszki ziemne.