pogody, a spodnie zamienimy na zwiewne sukienki lub szorty. Tylko czy na pewno wszyscy będziemy mogli to zrobić bez obaw? Wielu z nas przed eksponowaniem nóg powstrzymują pajączki, żylaki i inne widoczne zmiany naczyniowe.
Według światowych statystyk na żylaki choruje aż 48 proc. kobiet i 27 proc. mężczyzn. Siedzący tryb życia, brak ruchu i zła dieta spowodowały, że żylaki stały się poważnym kłopotem większości społeczeństwa. Dlatego też medycyna traktuje je nie tylko jako problem natury estetycznej, ale przede wszystkim jako chorobę.
Nogi pod kontrolą
Przewlekła niewydolność żylna charakteryzuje się odwróconym kierunkiem przepływu krwi. Zjawisko to określa się mianem „refluksu”. – Krew żylna płynąc z dołu do góry, musi pokonać grawitację. Żyły kończyn dolnych posiadają specjalne zastawki, które uniemożliwiają krwi cofanie się do stóp, jednak w sytuacji, gdy zastawki stają się nieszczelne, krew przecieka i dochodzi do tak zwanego refluksu – wyjaśnia lek. med. Jacek Olejniczak, chirurg naczyniowy z poznańskiego szpitala Med Polonia. – Wówczas zostaje zaburzony przepływ krwi, która zaczyna z dużą siłą napierać na ściany naczyń krwionośnych sprawiając, że żyły trwale się poszerzają – dodaje. Dochodzi wtedy do przewlekłej niewydolności żylnej, a w następstwie do tworzenia żylaków. Na ich powstawanie narażone są osoby, których członkowie rodziny borykają się z tym problemem, ale na stan naszych żył wpływa także to, jaki prowadzimy tryb życia. – Siedząca pozycja pracy, brak ruchu może prowadzić do poważnych konsekwencji widocznych na naszych nogach – mówi lek. med. Jacek Olejniczak. – Niewskazane są także wysokie temperatury, korzystanie z długich kąpieli słonecznych, solarium i sauny – dodaje. Niewydolności żył sprzyja też ciąża, otyłość i przyjmowanie leków hormonalnych przez kobiety. Jednymi z najczęstszych objawów tej choroby są: uczucie „ciężkich” nóg, obrzęk wokół kostek, bóle i kurcze łydek.
Pożegnaj żylaki na dobre
Żylaki to poważna choroba, której nie powinniśmy lekceważyć. Nieleczona może doprowadzić do poważniejszych schorzeń, na przykład stanów zapalnych żylaków, zakrzepicy żył głębokich i zespołów pozakrzepowych z towarzyszącymi zmianami skórnymi. Dlatego konieczne jest podjęcie leczenia. – Zanim rozpoczniemy kurację należy wykonać diagnostykę układu żylnego. Poziom niewydolności żylnej ustala się za pomocą nieinwazyjnego i bezbolesnego badania USG Doppler – mówi lek. med. Jacek Olejniczak, chirurg naczyniowy z poznańskiego szpitala Med Polonia. Łagodzić dolegliwości wywołane przez żylaki pomagają środki farmakologiczne. Odpowiednio dobrane leki zmniejszają ból, skurcze i obrzęki, ale nie leczą niewydolności żylnej. Metod walki z żylakami jest kilka, a wybór jednej z nich zależy przede wszystkim od stopnia zaawansowania choroby. Jednym ze sposobów łagodzenia dolegliwości żylaków jest kompresjoterapia, czyli hamowanie i spowalnianie ich rozwoju przez stosowanie specjalnych bandaży elastycznych i rajstop przeciwżylakowych.
Coraz większym zainteresowaniem osób zmagających się z żylakami cieszy się małoinwazyjna metoda VNUS, obecnie nazywana Venefit. – Podczas zabiegu zwanego termoablacją wykorzystywane są fale radiowe. Przez niewielkie, kilkumilimetrowe nacięcie na skórze do żyły wprowadza się specjalny cewnik, dzięki któremu żyła zostaje podgrzana, zapada się, a następnie po wycofaniu cewnika zamyka się. Krew zostaje skierowana do innych, zdrowych naczyń – wyjaśnia lek. med. Jacek Olejniczak z poznańskiego szpitala Med Polonia, w którym jako jedynym w Wielkopolsce prowadzi się zabiegi metodą Venefit. – Jest to metoda sprawdzona i dająca najlepsze wyniki spośród technik małoinwazyjnych. Opracowania na podstawie danych klinicznych potwierdzają, że zabieg Venefit zapewnia trwałe ustąpienie dolegliwości związanych z refluksem żylnym – wyjaśnia. Dzięki minimalnej ingerencji chirurgicznej taki zabieg nie wiąże się z koniecznością pobytu w szpitalu i rekonwalescencji.