Dzisiejsza rzeczywistość też nie ułatwia kobietom budowania pewności siebie…
Dziś stawia się wobec kobiet bardzo wysokie wymagania i oczekiwania społeczne. W ostatnim czasie bardzo często pracuję z matkami i widzę, jak dużo cierpienia przynosi im to, że są ciągle oceniane, ciągle na świeczniku. Czy właściwie ubierzesz dziecko, jak z nim rozmawiasz, czy zrobiłaś to, czy nie zrobiłaś tego… – to wszystko powoduje w nich napięcie i wątpliwości, czy aby na pewno są dobrymi matkami. Oczekuje się od kobiet, że powinny być silne, zaradne, zawsze sobie radzić. A rzeczywistość jest taka, że nie zawsze dajemy radę. Nawet gdy jesteśmy najwspanialszymi matkami, to miewamy gorsze momenty i nie mamy wówczas tej empatii, wrażliwości i ciepła. Mamy prawo się zdenerwować. Czy jesteśmy matkami, czy nie, mamy i w pracy i w związkach bardzo dużo wymagań, które nakłada na nas społeczeństwo. Same sobie je powtarzamy i w końcu przyjmujemy jako nasze. Wierzymy w to wszystko, przez co żyjemy nie do końca swoim życiem. Wciąż próbujemy spełniać cudze wymagania, a to jest bardzo trudne, czasem wręcz nierealne.
Niezwykle ważne jest, aby w sytuacji, gdy jesteśmy pod presją jakiegokolwiek środowiska, znajdować oparcie w sobie, mieć jasność, czego chcemy, a czego nie. Wiele kobiet nie zadaje sobie wystarczająco często ważnych pytań takich jak: Czego ja tak naprawdę chcę? O co mi tak naprawdę chodzi, kiedy kłócę się z mężem? Czego oczekuję od mojej pracy? Jak chciałabym się rozwijać? Co jest dla mnie ważne w byciu mamą? Kiedy nie mamy w sobie tej jasności, a słuchamy innych, nie idziemy za sobą, podążamy za cudzymi wytycznymi.
Podążać za sobą, kiedy dotychczas próbowało się spełniać oczekiwania innych – tego nie da się zmienić z dnia na dzień. Jak oceniają ten proces kobiety, które przeszły przez Twoje warsztaty?
Podczas moich warsztatów kobiety, odkrywszy w jakiej bliskości można być z samą sobą, że można otwarcie komunikować swoje potrzeby i że nie trzeba się tego bać, zazwyczaj reagują na dwa sposoby. Niektóre są zachwycone – jakie to były cudowne rozmowy, jak byłam blisko z mężem, dziećmi, przyjaciółką… – relacjonują następnego dnia; inne zaś – przerażone tym, że tak mało ludzi potrafi wprost mówić, czego chce. Po warsztatach większość uczestniczek zmienia kulturę rozmawiania z bliskimi i staje się bardziej uważnymi na siebie same.
Zdarza się, że kobiety przychodzą na moje warsztaty zupełnie beztrosko, bo chcą mieć „chwilę dla siebie”, a w trakcie zajęć dochodzą do poważnych wniosku np. że ich praca jest zupełnie im nie odpowiada. Wracają do domu z silnym przeświadczeniem, że one tej pracy nie chcą. Z takim wnioskiem trzeba coś zrobić i to bywa trudne. Bardzo często żyjemy w nieświadomości – idziemy do pracy codziennie rano, bo idziemy, ale wcale nie zastanawiamy się, czy to jest to, czego chcemy. Nagle przychodzi moment, kiedy zauważamy, że to nie jest to. Wtedy zaczyna się proces świadomego dochodzenia do siebie, odpowiadania sobie na pytanie „czego ja tak naprawdę chcę?”
Najczęściej na moje warsztaty trafiają kobiety, które zasadniczo mają dobre życie, ale nie zadają sobie tego najważniejszego pytania. Kiedy już sobie na nie odpowiemy, trzeba się skonfrontować z własnymi pragnieniami i potrzebami, co może być trudne. Ale to właśnie jest największa wartość moich warsztatów – fakt, że uczestniczki zaczynają siebie czuć w bardzo dużym stopniu i zauważać swoje potrzeby.