Milcząca studentka położnictwa
Swój pierwszy poród „przyjęłam” podczas pierwszego dnia praktyk na sali porodowej i pierwszego dnia praktyk w ogóle. Nie pamiętam dokładnej daty. Pamiętam jednak bardzo dobrze, że chciałam uciec, a przed wyjściem z domu kilka razy powtarzałam, że nie chcę tam w ogóle iść. Bardzo się bałam.
Trafiłam z koleżankami ze studiów do jednego z warszawskich szpitali. Dzień był spokojny, ale dla mnie pełen wrażeń.Starałam się brać czynny udział we wszystkim, żeby jak najwięcej zobaczyć i się nauczyć. W duchu jednak modliłam się o to, żeby nie trafił się poród.
Stało się jednak to, czego nie chciałam! Na Izbę Przyjęć przyjechała pacjentka, rodząca kolejne dziecko, z pełnym rozwarciem. Przechodząca obok mnie opiekunka praktyk rzuciła: „Renata! Chodź, chodź, będziesz miała poród”. Poszłam. Niestety podczas porodu zobaczyłam wszystko, o czym mówiono na zajęciach, że nie powinno się tego robić.
Pacjentka na łóżko, nogi do góry, nacięcie krocza i „przyj, przyj, przyj, jeszcze, jeszcze, jeszcze”! „Nabierz powietrza i przyj”!
Stałam jak wryta. Czułam, że to nie tak powinno wyglądać i że nie chcę na to wszystko patrzeć. Nie wiedziałam, jak powinnam się zachować. Dlatego stałam trzymając zaciśnięte dłonie w jałowych rękawiczkach. Pilnowałam tylko, żeby nie dotknąć niczego, aby nie zanieczyścić rękawiczek.
Nie rozumiałam po co położnainformuje mnie o tym, że zaraz natnie krocze, bo teraz w szpitalach już się tego nie robi. Dodatkowo podczas tego porodu w ogóle nie było takiej konieczności. Jednak nic nie mówiłam, bo miałam poczucie, że moja wiedza jest tylko teoretyczna. W swoich przekonaniach utwierdziłam się dopiero podczas późniejszej rozmowy z opiekunką. Niestety w tym szpitalu tak było i uczulono nas na to.
Rodząca na salę porodową trafiła z pełnym rozwarciem. Dlatego szybko urodziła pięknego bobasa. Oceniono go na 10 pkt. w skaliApgar, a mi pozwolono „urodzić” z matką łożysko. Spytano mnie o mechanizm oddzielenia się łożyska i chociaż znałam odpowiedź, to jej nie udzieliłam. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć, a co dopiero coś mówić!
Wydaje mi się, że nie odezwałam się ani razu podczas tamtego porodu.Przez cały czas myślałam tylko o tym, że ja na pewno nigdy nie urodzę dziecka, jeśli to ma tak wyglądać. Jednak teraz jestem mamą, ponieważ wiele porodów w mojej karierze nie wyglądało tak, jak ten opisany powyżej. Odebrałam dużo porodów, które były po prostu piękne.
Renata Bil, położna, która prowadzi blog.
Emocje i doświadczenie
Historie młodych położnych pokazują, że poród może być stresującym doświadczeniem, ale… zawsze warto przyjąć pomocną dłoń.
Studentki położnictwa patrzą na sytuację zupełnie inaczej, często nie mogą powstrzymać emocji i bardziej niż doświadczone położne starają się postawić w sytuacji pacjentki. Dlatego warto przyjąć świeże studenckie spojrzenie i połączenie rozemocjonowanego serca zaczynającej swoją karierę z racjonalnym spojrzeniem doświadczonej położnej. Wtedy prawie każdy poród może się okazać pięknym doświadczeniem.