ROSNĄCE ZANIECZYSZCZENIE, CORAZ MNIEJSZA ILOŚĆ WODY PITNEJ, POSTĘPUJĄCA DEGRADACJA PLANETY ZIEMI… KAŻDY CHCIAŁBY POZOSTAWIĆ PO SOBIE ŚLAD, ALE NIE TAKI…
Wszyscy wiemy, że człowiek jest gościem Planety Ziemi – przychodzi i odchodzi, ale w międzyczasie korzysta z tego, co Ona mu daje. Wszyscy wiemy też, że człowiek tej gościnności nadużywa niszcząc Ją i siebie samego.
Ale czy wiemy jak bardzo?
Można to zmierzyć
Do ilościowego określenia eksploatacji Ziemi przez człowieka używa się pojęcia śladu ekologicznego. Mówi on o wszelakiego rodzaju zapotrzebowaniu człowieka na zasoby biosfery (jedzeniu, surowcach, energii, przestrzeni) i pozwala porównać to zapotrzebowanie do produktywności Ziemi. Wyrażony jest w hektarach powierzchni lądu i morza, niezbędnych do zaspokojenia potrzeb człowieka i absorpcji odpadów przez niego produkowanych. Ślad ekologiczny można określać globalnie, w przeliczeniu na osobę lub zbiorowo – dla danego miasta, państwa, zakładu, przedsięwzięcia etc. Najważniejsza równowaga Aby zachować równowagę i nie wyniszczać naszej planety, ludzkość powinna korzystać z dóbr Ziemi tylko w takim stopniu, w jakim Ona jest w stanie nas obdarować. Rachunek jest prosty – produktywność biosfery szacuje się na ok. 10,6 mld globalnych hektarów, populacja Ziemi osiągnęła 7 miliardów, tak więc każdy człowiek nie powinien mieć śladu większego niż 1,5 ha. Niestety, daleko nam do tej liczby. Światowy średni ślad ekologiczny mierzony na 1 osobę wynosi 2,7 ha. Ślad przeciętnego Polaka to aż 4,4 ha, a nie jesteśmy rekordzistami…
Największe zużycie dóbr naturalnych cechuje, czego można się domyślić, mieszkańców krajów wysokorozwiniętych. Przeciętny Amerykanin zużywa nieco ponad 5 ha(!). Wśród krajów europejskich niechlubne pierwsze miejsce należy do… Danii (ponad 7,0 ha/1 os), a światowym „liderem” od dłuższego czasu są Zjednoczone Emiraty Arabskie (10 ha/1 os.)! Na drugim końcu tego rankingu są kraje Trzeciego Świata. Ślad ekologiczny mieszkańców takich krajów jak Nepal, Haiti czy Bangladesz jest najniższy – rekordowy wynosi zaledwie 0,05 ha.
Wszyscy żyjemy na kredyt… ekologiczny Według Global Footprint Network – organizacji zajmującej się badaniem śladu ekologicznego poszczególnych państw – można wszystkie kraje świata podzielić na ekologicznych wierzycieli i dłużników. W przypadku tych pierwszych ich produktywność przewyższa „konsumpcję” zasobów naturalnych. Największym ekowierzycielem naszego globu jest Brazylia, a ekodłużnikiem – Chiny, wynika z raportu Global Footprint Network.
Jedna Ziemia nam nie starczy Ludzkie zapotrzebowanie na dobra naturalne rośnie nieustająco. Produktywność biosfery także się zmienia, ale niestety w skali globalnej maleje, co w głównej mierze spowodowane jest nadmierną i szkodliwą dla środowiska działalnością człowieka. W latach 60-tych, kiedy zdefiniowano i zaczęto badać pojęcie śladu ekologicznego, człowiek wykorzystywał 2/3 ziemskich zasobów. Dziś zużywa aż 150% tychże dóbr. Oznacza to, że Ziemia potrzebuje półtora roku, żeby zregenerować szkody, jakie człowiek poczynił w rok. Mówiąc jeszcze inaczej – już 20 sierpnia 2013 r. wykorzystaliśmy całoroczne zasoby ziemi, a od 21 sierpnia żyliśmy na „ekologiczny kredyt”. Jest źle, a prognozy są jeszcze gorsze. Jeśli nic się nie zmieni, już w 2030 r., do zapotrzebowania naszych potrzeb będziemy potrzebowali nie jednej ale trzech planet takich jak nasza!
Musimy pamiętać, że niszcząc Ziemię, niszczymy naszą jedyną żywicielkę, a długu nie możemy zaciągać w nieskończoność! Ireneusz Chojnacki, były dyrektor polskiego biura międzynarodowej organizacji ekologicznej WWF porównywał sytuację ekologiczną do kryzysu gospodarczego. W taki sam sposób jak nieodpowiedzialne wydawanie pieniędzy wpędziło świat w recesję gospodarczą, tak nieodpowiedzialna konsumpcja niszczy naturalny kapitał Ziemi do tego stopnia, że zagrażamy naszemu przyszłemu dobrobytowi – ostrzega.
Tekst: Weronika Dębowska